poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Przerwa


Przegapiłam blogową wiosnę. Przyznaję szczerze: z pełną świadomością. Zaszyłam się w ogrodzie. Sadziłam drzewa, krzewy i „podhodowane” przez specjalistów, dla takich ogrodniczych sierot jak ja, kwiaty. Patrzyłam później, jak się to wszystko budzi, przeciąga, rozkwita. Przytykałam nos do młodych listków, gładziłam pąki, rozgryzałam źdźbła trawy i wsłuchiwałam w gżegżółkowe bicie wiosennego serca. Wewnętrznym łkaniem prosiłam każdą grudkę ziemi o korzenny zapach, każdą roślinkę o nieskromny, wybujały wzrost, wybuch zieleni. Otępiała z bólu, z wieloma znakami zapytania w sobie, na kolanach, błądząc rękoma jak ociemniała, szukałam wokół siebie życia.

Po śmierci bliskiej mi osoby obezwładniło mnie całkowicie okrucieństwo prostej odpowiedzi na pytanie.

Dlaczego?  Nie wiem.

Nikt nie wie.

Gorzko pożałowałam napisanych w lutym słów: „Zaczynam po prostu oswajać się z kosą”. Okazało się to całkowitą nieprawdą. Porozmawiałabym sobie chętnie z Epikurem. Śmierć według niego ludzi nie dotyczy. Nie dotyczy żyjących, bo wszak...żyją. Nie dotyczy umarłych, bo ich nie ma. A co z tymi, którym umiera nagle ktoś kochany? Co z tymi, co zostają? „Muszą pogodzić się z losem”- zapewne. Cóż innego mogą zrobić?

2 komentarze:

joanna pisze...

Jesteś!!!
Jak cudownie...

Nie chciałam przywoływać złych myśli, ale miałam wrażenie, że coś się stało... Jednak nigdy nie sądziłam, że może być coś tak tragicznego...

Nie będę nawet próbowała pocieszać Cię. Napiszę tylko - jestem przy Tobie. Jeśli w jakikolwiek sposób mogę pomóc - daj znać.
Tulę Cię i myślę.

IzaO. pisze...

W tym roku zbyt wiele spadło na moją głowę. Poczułam się jak trybik machiny, którą nie ja zaprogramowałam. Przestałam być panią sytuacji, wytrącono mi karty z ręki. Nie tak miało być, nie tak sobie wszystko zaplanowałam. Już się z tym pogodziłam, choć wymagało to czasu.
Teraz żyję realizacją marzeń, ale niczego nie stawiam na ostrzu noża. Uda się, to się uda, a nie...to nie. Jakoś to będzie. Przekonałam się, że są na świecie cudowni ludzie. A jeśli są...resztą nie należy się załamywać. Dziękuję za Twoją obecność.